Komunikat “ja” – narzędzie sprawnej komunikacji
Czy zdarzyło Wam się, że podczas pracy nad projektem powiedzieliście coś bez złych intencji, po prostu dzieląc się jakimś swoim spostrzeżeniem, ale rozpętało to burzę emocji i osobistych reakcji kogoś z zespołu?
W tym momencie przestaliście zajmować się projektem, a cała Wasza energia i uwaga skupiły się na ustalaniu, kto ma rację. Wielu z nas doświadcza takich sytuacji w pracy i w życiu prywatnym. Dlaczego tak się dzieje?
NIE BĘDZIESZ MI MÓWIŁ, ŻE NIE ZNAM SIĘ NA SWOJEJ PRACY!
Żeby zrozumieć mechanizm tej reakcji, trzeba zrozumieć jedną ważną rzecz: emocje są ważne. To nie jest jakiś odpad ewolucji, który utrudnia nam funkcjonowanie w świecie, jak chcieliby to widzieć zwolennicy naukowego i racjonalnego podejścia do rzeczywistości. Na szczęście badania neuronaukowe pokazują nam wyraźnie, że człowiek jest skomplikowanym systemem i wszystkie jego elementy mają duże znaczenie dla jego funkcjonowania, emocje również.
Emocje pojawiają się w nas nie dlatego, że ktoś coś powiedział czy coś zrobił, ale dlatego, że my zinterpretowaliśmy daną sytuację w określony sposób. Ta pojawiająca się emocja informuje nas o niezaspokojonej potrzebie.
Jeżeli złościmy się, że ktoś podważa sensowność naszych pomysłów, to prawdopodobnie myślimy, że próbuje podważyć nasze kompetencje, co może być sygnałem, że nasza potrzeba uznania i doceniania nie jest w pełni zaspokojona.
Ale przecież trudno być terapeutą dla swoich współpracowników i zamiast rozwiązywać problemy projektowe, zajmować się rozpoznawaniem potrzeb. Nie do końca możemy tego uniknąć, ale aby nie stało się to naszą główną aktywnością, musimy poszukać narzędzia, które pozwoli nam omijać pułapki niezaspokojonych potrzeb i nagłych emocji.
„JA” NIE ZAWSZE OZNACZA EGOIZM
Takim narzędziem jest komunikat „ja”. Chodzi o to, że forma, w jakiej wypowiadamy swoje myśli, ma ogromne znaczenie. Jeżeli będziemy je komunikować w formie prawd absolutnych i w formie ocen, to możemy być pewni, że nasi rozmówcy nie będą się skupiać na treści, tylko zareagują na formę i podejmą obronę własnej tożsamości, zaczną udowadniać swoją rację. Znamy to wszyscy.
Spróbujmy więc przekazać tę treść w formie komunikowania swojego punktu widzenia, mówienia o tym, co dana sytuacja we mnie powoduje, jakie moje emocje się z tym wiążą, co mi przeszkadza, czego ja się obawiam. Taki sposób komunikacji pozwala nam unikać ocen. Zamiast mówić: „Ten pomysł jest niedobry”, możemy powiedzieć: „W tym rozwiązaniu mój niepokój budzi…” albo: „Niepokoi mnie w tym fakt, że…”.
Niby niewiele się zmienia, ale ta forma jest mniej ocenna i rzadziej budzi odruch obronny. Mamy większe szanse, że zaczniemy zastanawiać się nad rozwiązaniem, a nie będziemy walczyć o rację.
To samo dotyczy komunikacji w każdym aspekcie naszego życia. Zamiast mówić komuś: „Jesteś nieuważny” (co jest negatywną oceną), możemy powiedzieć: „Kiedy patrzysz w telefon, gdy do ciebie mówię, mam wrażenie, że mnie lekceważysz albo nie przywiązujesz wagi do tego, co mówię”.
DLACZEGO KOMUNIKAT „JA” JEST TAKI TRUDNY
Przede wszystkim dlatego, że w naszej kulturze pokutuje mocno zakorzeniony mit, że dobrym człowiekiem może być tylko ten, kto jest skupiony na innych, a nie myśli o sobie.
Jak w każdym micie, jest w nim ziarnko prawdy, ale tylko maleńkie. I jak to z mitami bywa, jest w nim wiele szkodliwej treści. Ważne jest, aby mieć świadomość tego dziedzictwa i z uważnością uczyć się nowego sposobu komunikowania.
Komunikat „ja” niesie w sobie jeszcze jedną trudność: wymaga od nas ujawniania siebie. Bo kiedy mówimy wprost, że przeżywamy jakieś emocje, to odsłaniamy trochę swojej prywatności. To może być trudne, ale w konsekwencji pozwala nam budować bardziej prawdziwe relacje. Daje innym szansę, aby dowiedzieli się, co jest dla nas ważne i mogli być na te obszary uważni, ze względu na nas.
Oczywiście nie chodzi o to, aby zawsze i wszędzie dzielić się swoimi najskrytszymi przeżyciami. Sami decydujemy o tym, kogo i na ile chcemy dopuścić do siebie i jak bliską relację chcemy zbudować.
Możemy używać komunikatu „ja” i ciągle pozostawać w relacji służbowej, bez spoufalania się lub zbytniego zaprzyjaźniania.
Najważniejsze jest to, że ta forma komunikacji pozwala nam unikać ocen i prawd absolutnych, bo to one są wyzwalaczami niepotrzebnych emocji.
Próbujmy, uczmy się nowych sposobów rozmowy, abyśmy mogli łatwiej i skuteczniej rozwiązywać problemy.